Prosta zasada: więcej drzew, mniej trawników, na rzecz walki z kryzysem klimatycznym
Klasyczna wizja przystrzyżonego dywanu trawy, stanowiąca typowy obraz trawnika, jest coraz częściej poddawana krytyce. Problem stanowi brak różnorodności biologicznej takiego rozwiązania oraz ogromne zapotrzebowanie na nawozy, herbicydy i regularne koszenie.
Niewątpliwy wpływ na to ma zmiana klimatu, która powoduje coraz skrajniejsze warunki atmosferyczne. Na skutek susz, wyraźnie widoczne stają się duże wymagania dotyczące nawadniania utrzymanego w idealnym stanie trawnika.
W związku z tym, pojawiają się w Wielkiej Brytanii liczne inicjatywy sprzeciwiające się utrzymaniu tradycyjnych trawników. Zamiast nich promuje się „ponowne zdziczenie”, które polega na zastępowaniu trawników drzewami, krzewami lub bardziej różnorodnym zestawem dzikich kwiatów i lokalnych gatunków traw. W 2021 roku aż 30 rad miejskich w Wielkiej Brytanii ustanowiło „Maj bez koszenia”, mający na celu promocję rozwoju dzikich kwiatów jako naturalnych źródeł dla zapylaczy.
Profesor Len Gillman, który jest głównym autorem badań na ten temat, zaznacza, że choć rezygnacja z koszenia i pozostawienie trawnika „na pastwę dzikiej przyrody” może zmniejszyć emisję związaną z pielęgnacją, to nie jest to jednak wystarczające. W kontekście zmian klimatu kluczowe jest jak największe pochłanianie węgla z atmosfery. Znacznie większą ilość tego pierwiastka zawierają drzewa i krzewy, a nie trawniki.
Profesor Gillman dodaje także, że rozbudowa miejskich lasów i ilość drzew przynosi wiele innych korzyści. Drzewa chłodzą atmosferę w coraz bardziej podgrzewanych miastach, co przekłada się na lepszą kondycję zdrowotną i ogólne samopoczucie mieszkańców.
Wcześniejsze badania dowodzą, że trawniki stanowią od 50% do 70% całkowitej powierzchni zieleni miejskiej na całym świecie oraz niemal 2% obszaru Stanów Zjednoczonych. Wyniki tych badań opublikowano w styczniu 2023 roku w czasopiśmie Global Sustainability, które jest wydawane przez Cambridge University Press.